Reszel

Reszel - miasteczko na Warmii

Przysłowia ludowe: Suchemu kwietniowi chłop się nie raduje, bo kwiecień mokry dobry rok zwiastuje

Reszel - Informacje_i_wydarzenia

Wieści z Afryki.

Jeszcze nie tak dawno przeżywaliśmy Święcenia kapłańskie oraz Msza Św. Prymicyjna O. Pawła Huleckiego M. Afr. w Reszlu. Dzisiaj chciałabym przedstawić wiesci jakie śle nam Ojciec Paweł Hulecki, który 10 września 2011r poleciał do Kadiolo w Mali, by tam pełnić swą posługę misjonarza.

Witajcie!

Przesyłam wszystkim pozdrowienia już z Czarnego Lądu. Podróż do Bamako minęła bardzo dobrze – celnicy pytali się tylko o wiek przewożonego przeze mnie nowego kielicha i dziwili się, że w podręcznym bagażu przewoże projektor multimedialny – no, a gdzie mam go wieżć, coby nie uległ destrukcji? W samolocie do Paryża dostało mi się ostatnie miejsce, 29F, a obok mnie usiadła po chwili siostra zakonna, też w drodze na misje – do Kamerunu. Także lot upłynął w akcencie misyjnym jak najbardziej. W Paryżu czekałem i czekałem i czekałem – chyba podjęto nadzwyczajne środki bezpieczeństwa, gdyż co kilka metrów można było spotkać żandarmów i wojsko – być może z powodu fatalicznej daty „11 września” ? I tak się zdarzyło, że wszystkie loty od godziny 14.00 zostały opóźnione i tak zamiast o 16.15, wystartowaliśmy ok 17.45 i po 6,5 godzinach lotu wylądowaliśmy w Bamako – w sumie przegapiłem lądowanie, gdyż mój sąsiad trącił mnie łokciem tuż przez zetknięciem się samolotu z ziemią. Tradycyjnie przy wyjściu z samolotu zostalem uderzony gorącym powietrzem i znajomum zapachem nocy w Bamako. Formalności graniczne odbyły się bez problemów. Natomiast w oczekiwaniu na bagaż – znowu – czekałem i czekałem i tak przez godzinę oglądałem kręcące się na taśmie te same walizki, z niewielką nadzieją na ujrzenie w końcu moich – no, ale nagle zza zakrętu pojawiły się. Celnicy chyba też już byli zmęczeni i obyło się bez kontroli. Na lotnisku czekało na mnie 50 % mojej wspólnoty – dwaj stażyści, Hans z Meksyku i Chiluba z Zambii, a za chwilę wyłonił się zza pleców Didasio, współbrat z Zambii, który cztery miesiące wcześniej uległ samochodowemu dachowaniu – ma się już dobrze i lekarz dał mu zielone światło na powrót do swojej wspólnoty no i do pracy. Po drodze zajechaliśmy jeszcze na kozie szaszłyki i smażone banany i tuż przed północą zawitaliśmy do naszego domu w dzielnicy Korofina.

W Bamako spędzilem kilka dni i w czwartek wyruszylem z Hansem i Chiluba do naszej misji w Kadiolo, niedaleko granicy z Wybrzeżem Kości Sloniowej. Przed podróżą trzeba było sprawdzic samochód – i po wyzycie technicznej mieliśmy do zmienienia jedną oponę, do tego wymiana baterii i oleju i fura gotowa do drogi.

Mieliśmy do przejechania 533 km, a podróż zajęła nam, z małymi przerwami, ok 10 godzin. Do Sikasso droga bardzo dobra, z niewielką ilością dziur na odcinku kilkudziesięciu kilometrów. W Sikasso zajechaliśmy pozdrowić naszego biskupa Jeana Baptiste – oczywiście nie chciał nas puścić bez dłuższej rozmowy i obiadu. W Sikasso jeszcze tankowanie do pełna, małe domowe zakupy i jedziemy dalej. Za Sikasso, skręciliśmy w polne drogi i po ok 30 km w kurzu, pozdrawiając pracujące w polach ryżu kobiety i siedzących przed domami mężczyzn, ok godz 17.00 dojechaliśmy do Kadiolo. Po kilku minutach przyjechal Bruno, współbrat z Ugandy. Prawie cała wspólnota w komplecie, brakowalo tylko Oscara ze Szwajcarii, który w tym czasie głosił rekolekcje naszym studentom w Abidżanie.

Kadiolo to jeszcze trzy lata wstecz, jedna ze stacji dojazdowej parafi Dyou. Trzy lata temu ojcowie zdecydowali przenieśc misje do Kadiolo, która to miejscowośc jest w centrum parafii. Parafia, pod wezwaniem świętej Teresy od Dzieciątka Jezus (Małej Tereski, patronki misji !!!), liczy 33 tzw. kaplice, czyli stacje dojazdowe, miejscowości, w których są nasi chrześcijanie, podzielone na 3 sektory. A ilu mamy chrześcijan? Według danych z maja tego roku, ochrzczonych jest 803 osób. Do chrztu przygotowują się natomiast 792 osoby (376 dzieci i 416 dorosłych). Jak widać, pierwsza ewangelizacja oraz dialog z Islamem, innymi wyznaniami chrześcijańskimi i religiami tradycyjnymi i do tego cały wachlarz rozmaitości – dla każdego coś miłego.

Dziś tj. w piątek 16 września, Bruno zabrał mnie na małą wycieczkę krajoznawczą po Kadiolo. Jest to dosyć spora miejscowość i mamy tu wszystko to, co ułatwia życie – 2 stacje radiowe (jedna ewangelicka a druga to rozgłośnia publiczna), poczta, kafejka internetowa, pompa wodociągów miejskich, policja, miejscowe urzędy, dwa banki, prąd, warsztaty samochodowe, dworzec autobusowy, teren do uprawiania sportów, szkoły – mówiąc krótko: pełna cywilizacja. Jedna ze szkół podstawowych jest pod patronatem misji – w jej skład wchodzą na razie dwa trzy-klasowe budynki, pomieszczenie administracyjne oraz toalety. Teren szkoły jest spory i w przyszłości, na dzisiejszym polu kukurydzy i ryżu, mają powstać dodatkowe budynki oraz boisko szkolne.

Wieczorem odwiedziliśmy naszą kucharkę Bernadette, która jest na urlopie macierzyńskim, gdyż w zeszły wtorek, 13 września, urodziła śliczną córeczkę. –To na tyle pierwszych wrażeń z ziemi malijskiej.

Ala k’an deme! Niech Bóg nam dopomaga. Amiina!

Paweł Hulecki.

REKLAMA

opublikowano: 2011-11-03, © Beata Kilanowska,

778

ostatnie artykuły z tego działu:

 fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne
 fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne
Góra Korhogo
 fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne
Góra Korhogo
 fot. archiwum prywatne
fot. archiwum prywatne